AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI

Najważniejsze to być

W 1982 roku miał premierę film Károlyego Makka „INNE SPOJRZENIE”. Po 36 latach grające w nim Grażyna Szapołowska i Jadwiga Jankowska-Cieślak spotkały się z publicznością Festiwalu Dwa Brzegi, przybliżając kulisty powstania tego kontrowersyjnego obrazu, jak też i jego późniejszą recepcję.

Karol Sekta: Jak się zawiązała współpraca z Károly Makkiem, reżyserem filmu „Inne spojrzenie”?

Grażyna Szapołowska: Mówiąc krótko: na szczęście zostałyśmy do tych ról wybrane. Kręciłyśmy film również podczas stanu wojennego, który w między czasie wybuchł. Węgrzy bardzo ładnie się zachowali, bo chcieli nam wszystkim dać paszporty żebyśmy uciekali do Austrii. Ale my wracałyśmy do swoich dzieci, do domu. Do głowy nam nie przyszło, że można wyjechać. Najważniejsze było to, że kiedy wybuchł stan wojenny Károly Makk mógł nas nie puścić, bo film nie był skończony, a wiadomo było, że trzeba go skończyć na festiwal w Cannes. Natomiast on powiedział: „Jedźcie, jeżeli was nie wypuszczą z powrotem, to będę tak długo czekał, aż będzie to możliwe i wtedy kończymy film”. Dał nam piękną uwagę, że istnienie i bycie jest najważniejsze, a nie tylko granie w filmie.

Jadwiga Jankowska-Cieślak: Károly Makk był wspaniałym, zjawiskowym reżyserem. Miał bardzo sprecyzowany gust i z podobną precyzją postępował z drugim człowiekiem. Doskonale wiedział, czego chce. Poza tym otoczył nas wtedy serdecznym uczuciem. To były bardzo trudne zdjęcia i trudne zagadnienie, z którymi stykałyśmy się, jako młode osoby, po raz pierwszy. Makk potrafił stworzyć sprzyjającą atmosferę.

Jak wspominacie premierę filmu w Cannes?

Grażyna Szapołowska: Byłam zaskoczona pytaniami dziennikarzy. Nie miałyśmy agentów, nie zastanawiałyśmy się na tym, jak będą odebrane odważne sceny erotyczne między kobietami, ani jaki będą miały wpływ na nasz wizerunek, natomiast pierwsze pytanie dziennikarzy brzmiało: „Czy wasz agent wam na to pozwolił?”. W Cannes zadawano nam strasznie purytańskie, zachowawcze pytania. To było zabawne i zaskakujące.

Jadwiga Jankowska-Cieślak: Ale miało swój oddźwięk. Gdy towarzysze węgierscy pozwolili przyznać mi nagrodę dziennikarzy, doszły do mnie słuchy, że jeden z nich nie chciał tej nagrody dać, ponieważ, jak stwierdził: „Jankowska-Cieślak jest na pewno lesbijką, bo za dobrze to zagrała”. Czyli po co mamy jej dawać nagrodę, skoro ona i tak na co dzień, więc w ogóle nie musiała grać!

Czy uważają panie, że są jakieś tematy, o których kino powinno teraz powinno opowiedzieć, aby przełamać tabu, tak jak zrobił to w swoim czasie film „Inne spojrzenie”?

Grażyna Szapołowska: Takie tematy są w prasie i leżą na ulicy, tylko trzeba umieć o nich opowiadać. To raczej kwestia talentu reżyserskiego, nie zaś materiału.

Jadwiga Jankowska-Cieślak: Nie ma już tematów tabu. Wszystko zostało już pokazane w filmie, nawet śmierć i prawdziwe egzekucje. Zgadzam się, że w kinie chodzi teraz o to, żeby reżyser, który jest tym pierwszym „sprawcą” dzieła, chciał i umiał opowiedzieć coś od siebie. I to w sposób jak najbardziej uczciwy.

Co jest najważniejsze w zawodzie reżysera?

Grażyna Szapołowska: Chodzi o to, żeby nie pozostawić widza obojętnym. Widz powinien przeżyć rodzaj katharsis – albo się wzruszyć, albo doświadczyć czegoś, co da mu pewien rodzaj emocji.

Jadwiga Jankowska-Cieślak: Taki efekt uzyskuje się będąc uczciwym wobec treści, którą samemu chce się przekazać. Nie można kunktatorsko kombinować, trzeba pozostać wiernym swojej intymnej wizji.

Rozmawiał: Karol Sekta, „Głos Dwubrzeża”

« »
© Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Kazimierz Dolny Janowiec nad Wisłą
Projekt i realizacja: Tomasz Żewłakow