Gdy nie wiecie, na którą z kazimierskich atrakcji się zdecydować, doradzam przekornie: przejdźcie się do MIĘĆMIERZA i zapomnijcie o reszcie świata.
Tej uroczej miejscowości czas się nie ima. Drewniane chaty, dachy ze strzechy, jabłonie, które jak staruszki wspierają ramiona na płotach. A na nich, zamiast suszących się prześcieradeł, wiszą dzieła sztuki. To wystawa TOMKA SIKORY – fotografie w wyostrzonej fakturze opowiadają o somnambulicznej harmonii ciał i natury.
Pomiędzy jednym a drugim płotem stoi studnia. Przy studni – mała budka i stół. To mistrzostwo skromności za chwilę was zachwyci. Gości wita Daria Żebrowska, absolwentka etiopistyki na Uniwersytecie Warszawskim, właścicielka stołecznej restauracji Afrykasy. Cóż więc zostaje zrobić, jak tylko zamówić obiad u znawczyni etiopskiej kuchni, a potem kupić u niej butelkę wina z Afryki lub ślicznie zapakowane mydełko z Zanzibaru?
Ale Mięćmierz zaskoczy was czymś jeszcze. Dwa kroki dalej znajdziecie wejście do stodoły, która jest też domem sztuki. Surowe, drewniane ściany Galerii Klimaty okazują się czarującym tłem dla obrazów. W czwartek ma swój wernisaż JAROSŁAW T. KŁOS, który tworzy podniebne impresje. I niech będzie to zrozumiane jako komplement – ten, kto spaceruje po Mięćmierzu zapomina o celu swojej wędrówki. Nie wie już, czy podziwia malarstwo, czy jego niespodziewane otoczenie i kojąca cisza.
Barbara Trojanowska, „Głos Dwubrzeża”
« BAiKA, WoWaKin Trio i Michał Hochman Najważniejsze to być »
ZNAJDŹ NAS