AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI

Zapomnieć, że ogląda się film

W tegorocznym jury Międzynarodowego Konkursu Filmów Krótkometrażowych zasiada GABRIELA MUSKAŁA, aktorka i dramatopisarka. Nam opowiada o wyzwaniach związanych z krótkimi metrażami z perspektyw aktorki, scenarzystki i jurorki.

Barbara Trojanowska: Gratuluję sukcesu „Fugi” wyreżyserowanej przez Agnieszkę Smoczyńską! Film został świetnie przyjęty w Cannes, a ty nie tylko w nim zagrałaś, ale też jesteś autorką scenariusza.

Gabriela Muskała: Bardzo dziękuję.

Zagrałaś także w pierwszym krótkim metrażu Smoczyńskiej, „Aria Diva”. Czym dla Ciebie jest ta forma filmowa? Czy różni się jakoś od pełnego metrażu?

Różni się tylko czasem trwania i tym, że wszystko, co reżyser chce pokazać – historię bohaterów, rozwój ich relacji – musi zrobić w dużo krótszym czasie. To trochę trudniejsze zadanie, sprawić, by w ciągu 10, 15 czy 30 minut widz wszedł emocjonalnie w losy bohaterów, ich dylematy, a potem szybko o nich nie zapomniał. Jednak jeśli chodzi o konstrukcję czy budowanie scenariusza, film krótkometrażowy rządzi się tymi samymi prawami co pełnometrażowy. Jednak w tej formie szczególnie ważna jest ciekawa historia i charyzmatyczny bohater – ponieważ jeżeli od razu nie złapiemy uwagi widza, będzie trudno to nadrobić, bo film po prostu zaraz się skończy. Bardzo lubię krótki metraż, dzięki niemu mogłam spotkać wielu fantastycznych debiutantów, takich jak właśnie Agnieszka Smoczyńska czy Darek Glazer, którzy od tzw. „trzydziestek” zaczynali swoją reżyserską drogę.

Z jakich powodów, oprócz Twojego podziwu dla tej formy filmowej, przyjęłaś propozycję zostania członkinią tegorocznego jury na Dwóch Brzegach?

Rok temu dostałam tu nagrodę za główną rolę w krótkometrażowym filmie „Czarnowidzka” Joanny Satanowskiej. Propozycja od Grażyny Torbickiej, bym zasiadała w jury w tym roku była – myślę – również następstwem tej nagrody. Długo się nie zastanawiałam – ten festiwal jest po prostu fantastycznym wydarzeniem. Podoba mi się to połączenie wakacyjnej atmosfery w pięknym Kazimierzu z intensywnym artystycznym przeżyciem, współistnieniem z innymi ludźmi, którzy tłumnie tu przyjeżdżają, by oglądać filmy i rozmawiać o nich. Bardzo lubię kameralne festiwale, nie trzeba na nich wbijać się w szpilki i suknie z trenami, ani spacerować po czerwonych dywanach. Artyści, tak jak inni ludzie przyjeżdżają tutaj, żeby obejrzeć dobre kino, pójść na koncert, zobaczyć wystawy i rozmawiać o tym co zobaczyli czy usłyszeli, w pięknej, letniej aurze. Ta w Kazimierzu może jest troszkę za gorąca – mamy chyba 40 stopni w cieniu – ale jakoś damy radę. Byłoby łatwiej z basenem obok każdego z namiotów! Po każdej projekcji widzowie mogliby wskakiwać do zimnej wody.

Czego się spodziewasz po tegorocznej selekcji filmów krótkometrażowych?

Nigdy nie buduję w sobie jakichkolwiek oczekiwań i nie stwarzam kategorii według których będę oceniała filmy. Niestety jak każdy aktor, mam typowe zboczenie zawodowe, czyli patrzenie na grę innych aktorów z podświadomą funkcją wychwytywania fałszywych tonów czy manier. A odkąd piszę scenariusze, doszło następne zboczenie – czyli śledzenie konstrukcji filmu. Kiedy podczas projekcji zaczynam o tym myśleć, to jest dla filmu zły znak. Dla takiego widza jak ja – pracującego w filmie, skażonego spojrzeniem zawodowca, któremu włącza się ocenianie – ideałem jest film, który sprawia, że zapominam o tej całej filmowej kuchni, tylko wchodzę głęboko w historię, która mnie całkowicie pochłania. Po takich filmach uwielbiam powrót do rzeczywistości i zaskoczenie, że jednak jestem na widowni a nie tam w środku historii. Na takie filmy czekam.

Rozmawiała: Barbara Trojanowska, „Głos Dwubrzeża”

« »
© Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Kazimierz Dolny Janowiec nad Wisłą
Projekt i realizacja: Tomasz Żewłakow