AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI

Jeden niepowtarzalny moment

O zachowywaniu pokory w obliczu sukcesu, filmoznawczych korzeniach i wadze spontaniczności opowiada SŁAWEK PRZYBYŁ: niepowtarzalna muzyczna osobowość, człowiek o którym lada moment będzie mówić cała Polska. Na jego koncert na Zamku w Kazimierzu zapraszamy już dziś wieczorem.

Igor Szoplik: Słyszałem, że mieliście trochę przygód podczas dojazdu na festiwal.

Sławek Przybył: Niby nie miało się nic wysypać, ale po drodze zepsuł nam się samochód. Na szczęście z Poznania do Kazimierza mieliśmy tylko 100 km i ostatecznie resztę udało pokonać się na lawecie.

Na szczęście w Twojej karierze wszystko inne działa perfekcyjnie – w zeszłym roku zdobyłeś główną nagrodę na festiwalu Fama w Świnoujściu – dla największej osobowości artystycznej festiwalu, a dosłownie dwa tygodnie temu, PRZYBYŁ odbierał kolejną główną nagrodę, tym razem w Jarocinie. Emocje już opadły?

Emocje pewnie będą jeszcze długo, natomiast mówię sobie, że nie chodzi o to żeby otwierać szampany, tylko pracować dalej, mądrze wykorzystać szansę. Prawda, przeszliśmy przez dwa wspomniane festiwale, zdobyliśmy nagrody, ale z naszej strony najfajniejszym było to, że w ogóle uczestniczyliśmy w tak historycznych imprezach. Nie ukrywam, że w kontekście muzyki, którą robimy odpowiednio pojmowana tradycja jest dla nas niezwykle ważna, dlatego też możliwość zagrania w Kazimierzu Dolnym, na Festiwalu Dwa Brzegi traktujemy jak wyróżnienie.

Obecnie na swojej trasie promujecie nową płytę – „Megafon” – w której tworzenie zaangażowany był Piotr „Dziki” Chancewicz, legendarny już producent znany chociażby z wieloletniej współpracy z Wojciechem Waglewskim i zespołem Voo Voo. Czy praca z takim człowiekiem to dodatkowe wyzwanie?

Zaangażowanie się Piotra, to ciekawa historia. Szukałem miejsca, w którym moglibyśmy zrealizować naszą płytę i znalazłem go na Wikipedii. Przeglądałem profile różnych producentów, przede wszystkim sprawdzałem, z kim wcześniej współpracowali. Chciałem kogoś kto zna się na piosence, kto dobrze odnajdzie się w naszej muzycznej rzeczywistości. Zadzwoniłem do Dzikiego, powiedziałem, że jestem młodym chłopakiem z Poznania, który ma pomysł. Nie wiedziałem jeszcze, że potraktuje nas poważnie. Kazał sobie wysłać demo, po dwóch tygodniach odezwał się i powiedział: „robimy to”. Obecnie można powiedzieć, że jest członkiem zespołu. Pracujemy razem nad kolejną płytą, jesteśmy cały czas w kontakcie, nawet mimo tego, że zajęty jest teraz organizacją Przystanku Woodstock. Z pewnością nie jest to relacja na zasadzie: „zrobił płytę, zebrał pieniądze i dał w długą”.

Skończyłeś studia filmoznawcze na UAM-ie w Poznaniu. Czy wizyta na filmowych Dwóch Brzegach wzbudza w Tobie jakieś wspomnienia?

Na festiwal przyjechałem pierwszy raz prawie 10 lat temu, będąc jeszcze w liceum. Powiedziałem rodzicom, że albo możemy nudzić się nad morzem, albo możemy wybrać się tam, gdzie wszyscy będą mieli coś dla siebie. Zaproponowałem Dwa Brzegi. Pojechaliśmy, spędziliśmy świetny czas oglądając filmy, pijąc piwo, rozmawiając. Jeśli chodzi o studia filmoznawcze, wybrałem je 3 lata później – po prostu zawsze pasjonowało mnie kino. Dzisiaj mimo dyplomu nie czuję się filmoznawcą, ale wciąż czuję, że rozumiem tę sztukę.

Nie lubisz określać swojej muzyki gatunkowo, ale czy mógłbyś powiedzieć czego mogą spodziewać się ludzie, którzy jeszcze Cię nie słyszeli?

Przede wszystkim tego, czego oczekuję od tworzenia muzyki w ogóle – spontaniczności. Koncert, który damy tutaj w poniedziałek, nie będzie tym koncertem, który dawaliśmy w piątek w Rawiczu. Mimo że zawsze pojawia się ta sama piosenka, tekst, czasami refren, za każdym wychodzi z tego coś nieprzewidywalnego dla nas, ale przede wszystkim dla ludzi. Chciałbym, żeby słuchacze wiedzieli, że każde nasze wystąpienie, to jeden niepowtarzalny moment, by w takiej formie usłyszeć tę muzykę.

Rozmawiał: Igor Szoplik, „Głos Dwubrzeża”

« »
© Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Kazimierz Dolny Janowiec nad Wisłą
Projekt i realizacja: Tomasz Żewłakow