Gdyby Ingmar Bergman żył, z przyjemnością obejrzałby dokument Margarethe von Trotty „SZUKAJĄC INGMARA BERGMANA”, uważne studium dziedzictwa szwedzkiego reżysera, hołd dla jego twórczości i czułe wspomnienie życia prywatnego.
Pochwaliłby także Bergman wybór realizatorki tego przedsięwzięcia – niemiecka reżyserka, autorka dzieł takich jak „Czas ołowiu” czy „Róża Luksemburg”, nie mówi o nim inaczej jak o „mistrzu”, o tym, który sprawił, że pokochała kino. Znali się osobiście. W 1990 roku zasiadali razem w jury Europejskich Nagród Filmowych. Dwa lata później Bergman poproszony o stworzenie listy dziesięciu ważnych dla niego reżyserów, po nazwiskach Kurosawy, Felliniego czy Chaplina, umieścił jako jedenaste von Trottę za jej film „Siostry”. Była to jedyna kobieta i najmłodsza artystka na liście.
O Bergmanie opowiadają jego najbliżsi współpracownicy – ulubiona aktorka Liv Ullmann, scenarzysta Jean-Claude Carrière, a także inni reżyserzy, między innymi Mia Hansen-Løve, Woody Allen i Olivier Assayas. Ich wypowiedzi mają zbliżyć nas do problemu postawionego już w samym tytule – gdzie dziś szukać Bergmana? Jak ta niekwestionowana legenda kina, sześciokrotny laureat Festiwalu w Cannes, wpłynęła na współczesne kino? I choć dają się w tej harmonii uwielbienia usłyszeć obce nuty – jak ta Rubena Östlunda, oddzielającego część młodego pokolenia szwedzkich reżyserów od Bergmana – dokument Margarethe von Trotty jest konsekwentnie utrzymany w tonie osobistego, przepełnionego podziwem hołdu dla jej mistrza.
Barbara Trojanowska, „Głos Dwubrzeża”
« Niedziela na Dwóch Brzegach Dwa ekrany »
ZNAJDŹ NAS